Stado Tracza

W śniegu i bez śniegu, na saniach lub rowerze, nieważne. Igor Tracz zdominował niemal każdą z dyscyplin psich zaprzęgów. O swoich psach, treningach, występach i bikejoringu opowiada dla „Live&Travel”. 

Foto: Agata Kaczyńska

Całe życie uprawiałem sport. A w domu rodzinnym zawsze były psy. Te dwie rzeczywistości musiały się stykać. Wspinałem się, nurkowałem, uprawiałem kolarstwo… Sport był cały czas. W 2000 roku zupełnie przypadkiem z moją dziewczyną kupiliśmy do mieszkania huskiego. Kiedy go przywieźliśmy zacząłem się interesować rasą, czytać na jej temat. Okazało się, że to pies zaprzęgowy, musi się wybiegać.



Mam 14 psów. Pierwsze dwa to były husky, mają teraz po 14 lat. Do tej pory biegają i to lubią. Zabieram je na każdy trening. Nieważne, że są trzy razy wolniejsze od reszty, że nie są tak wytrzymałe. Pomimo wieku dalej chcą pracować. Psy zarażają się bieganiem wirusowo. Mam teraz sześciomiesięcznego szczeniaka. Zabrałem go na pierwszy trening jak miał trzy miesiące. Patrzył, co robią dorosłe psy. Miesiąc temu puściłem go po raz pierwszy luzem, bo ujadał i skowyczał, chciał startować z dorosłymi, próbować je gonić.

Więcej przeczytasz na stronie - Anywhere.pl


Autor: Jakub Milszewski
Źródło: anywhere.pl