Feature Cause

Donate & Help

Save a Life

Medecins du Monde Jane Addams reduce child mortality challenges Ford Foundation. Diversification shifting landscape advocate pathway to a better life rights international. Assessmen

Donate Now
Feature Cause

Feed the Poor

To Help Them Survive

Medecins du Monde Jane Addams reduce child mortality challenges Ford Foundation. Diversification shifting landscape advocate pathway to a better life rights international. Assessmen

Donate Now
Feature Cause

Save Humanity

To Help Them Survive

Medecins du Monde Jane Addams reduce child mortality challenges Ford Foundation. Diversification shifting landscape advocate pathway to a better life rights international. Assessmen

Donate Now
Feature Cause

Donate & Help

To Give Them a Life

Medecins du Monde Jane Addams reduce child mortality challenges Ford Foundation. Diversification shifting landscape advocate pathway to a better life rights international. Assessmen

Donate Now

No one has ever become poor by giving, Please Donate

  • Medecins du Monde Jane Addams reduce

  • Medecins du Monde Jane Addams reduce

  • Medecins du Monde Jane Addams reduce

  • Medecins du Monde Jane Addams reduce

  • Medecins du Monde Jane Addams reduce

Our Latest Blog

Film. The European Canicross Grand Prix (ECF)

Publikujemy film z zakończonych przed tygodniem Grand Prix Europy (ECF) w bikejoringi i canicrossie jaki odbył się w Toulon Sur Arroux we Francji (10-12.10.2014).





Igor Tracz zdobył Grand Prix Europy w bikejoringu


Igor Tracz, zawodnik zespołu Kross Racing Team, zajął pierwsze miejsce w zawodach bikejoringu we Francji. Polak wraz z psem Jamalem pokonał trasę 2x 6100m w rekordowo szybkim czasie.

Już po pierwszym etapie Igor Tracz zdobył prowadzenie, które po doskonałym drugim starcie zagwarantowało mu pewne zwycięstwo. Trasa wyścigu była dużym wyzwaniem: błoto, trudne podjazdy i ostre zakręty nie ułatwiały zadania zawodnikom.

Bikejoring to sport uważany w Polsce za niszowy, tymczasem Polacy należą do czołówki tej widowiskowej i nieco ekstremalnej dyscypliny. Zawody polegają na pokonaniu odcinka trasy w terenie z psem, przyczepionym do główki sterowej roweru za pomocą linki na wyciągniku. Wyścigi odbywają się w formie jazdy indywidualnej na czas. Szybkość, jaką osiągają najlepsi zawodnicy to nawet 50km/h. Dyscyplina podlega pod Polski Związek Sportu Psich Zaprzęgów, a Igor Tracz od kilku lat jest niekwestionowanym liderem tego sportu.




Jamal odwrócił głowę już trzeci raz na tym krótkim podjeździe, spojrzał na mnie wymownie, jakby chciał dać mi do zrozumienia abym mu pomógł, moje tętno oscylowało koło 180 uderzeń na minutę, podjazd miał 14% nachylenia, ale był bardzo śliski, duże ilości błota i koleiny utrudniały jego szybkie pokonanie, w końcu zebrałem w sobie jeszcze trochę energii i wcisnąłem w pedały wszystko co miałem pod nogą, zrzuciłem 2 zębatki niżej i Kross B+ napędzany naszą wspólną siłą mięśni wyrwał do przodu. To był 3 kilometr trasy, przed nami jeszcze raz tyle....


430 zawodników pojawiło się na starcie Grand Prix Europy ECF we Francji, kilkanaście Państw europejskich wystawiło swoje drużyny o różnym poziomie i w różnych kategoriach wiekowych.

Dwie dyscypliny, bikejoring na którym się skupie czyli jazda indywidualna na czas 2 x 6100 metrów , trasa przełajowa, dużo błota , kolarz w duecie z psem zaprzęgowym, suma przewyższeń około 300 metrów. Druga dyscyplina to canicross czyli biegacz przełajowy i pies, ale tutaj nikogo z Polski nie było na linii startu. Kiedyś ECF miał rangę mistrzostw europy od tego roku to tylko grand prix, a oficjalne ME odbędą się pod koniec listopada również we Francji. Niemal każdy mógł się pojawić na tych zawodach wystarczyło mieć kask, rower mtb, zdrowego dorosłego psa z badaniami i jazda (oczywiście cały wymagany osprzęt). Większość stanowili zawodnicy z greysterami i innymi sportowymi mixami, ale na własne oczy widziałem kundelki czy inne małe psiaki, wtedy wynik się nie liczył, ale frajda z jazdy i wspólnej zabawy.

Nasi kokuręnci nie próżnowali przez ostatni rok, wycieniowane psy i kolarze, trenażery i rolki na rozgrzewkach, treningi na trasach już na dwa dni przed startami, rowery top klasa, np 7kg fulle czy 6,5 kg hardtaile robione na zamówienie, kilku kolarzy to zawodowcy w mtb, ale jak wiemy to nie zawsze wystarcza ;)

Nasza ekipa – juniorzy z Ełganowa od 2 lat trenujący pod moim okiem – Dominika Surma, Oskar Trzoska i Łukasz Hennig, "ciocia" Krysia (Krystyna Jasiczak), która zabrała się ostro za trenowanie po 40tce ;) mój brat i ja. Nocleg....- namioty i bus, sprzęt mój i brata to top klasa Krossa, ale sprzęt juniorów to takie składaki z odzysku. Psy ?- i to jest nasza broń, tutaj mało kto potrafi wytrenować te psie ciała tak jak my ! :) Może nam noga nie podawać tyle mocy jak innym kolarzom, ale w duecie z naszymi psami jesteśmy nie do wyje... ;) ! Dwa dni treningu wystarczyły aby opanować trasę, choć warunki na niej się zmieniały, deszcz bez przerwy padał od trzech dni, wszystko płynęło, namioty też. Mieliśmy z sobą 8 psów: Spidi, Ozzi, Jamal, Nergal, Doda, Octo, Nella i Era, testy z każdym z nich pozwoliły dobrać najbardziej optymalne duety psio ludzkie. Jednocześnie i my i psy uczyliśmy się zakrętów i taktyki pokonania trasy, pies znający trasę dużo pewniej i szybciej ją pokona, zakręty będzie ścinał i rozłoży siły bo zapamięta jej długość.


Na dzień przed startem zmniejszamy o 25% objętość pokarmu dla psów, aby jelita były mniej wypełnione, mocno nawadniamy psiaki, suplementujemy ich 3 mniejsze posiłki z karmy red mills excell, tranem, L-karnityną, hmb, canivitonem, beta-glukanem i żeń-szeniem.

Operację powtarzamy na 2-3 godziny przed startem o 6 rano , potem 45 minut rozgrzewki naszych nóg dokładnie jak trener kolarzy Michał Bogdziewicz z bike academy przykazał, tym razem na asfalcie bo w busie FIPREXU już nie było miejsca na trenażery. Na 10 minut przed moim czasem startu wyciągamy psy z przytulnych klatek, gdzie spały na kocach, a one podpięte na stakeoucie zaczynają skakać, szaleć, rwać się, wyć, rozgrzewają się, już czują adrenalinę w zimnym porannym powietrzu która chyba emanuje z 400 ludzkich i psich ciał i unosi się gdzieś nad linią startu. W czasie gdy ja kręcę na szosie juniorzy ubierają szelki Jamalowi, okrywają go mokrym zimnym ręcznikiem , chłodzą jego ciało , aby był jak najmniej narażony na przegrzanie, jego "silnik" za chwilę wejdzie na najwyższe obroty i nie będzie żadnego kompromisu.

Na 5 minut przed startem sprawdzany jest chip Jamala i długość liny ciągowej, 2 minuty do startu stoimy już w korytarzu startowym. Wystrzeliliśmy jak Kubica, pierwsza prosta przed nami, nierówne błotniste kretowisko na łące i ostry zakręt rozpoczynający pierwszy single track w lesie. Ślisko, pedałuje i jednocześnie hamuje aby tylne koło w zakrętach łapało przyczepność i czyściło się z błota, dokładnie jak mój kolega doświadczony i znany kolarz Robert Banach mnie uczył. Rubeny Charybdis 2.0 doskonale radzą sobie w tym syfie. Jamal nie odpuszcza nawet na sekundę, lina napięta jest jak struna pomimo tego że ja się staram go odciążyć, ale jego napęd na 4 łapy nie ma sobie równych w takim gnoju.

Po singlu kolejna tarka na 200 metrach prostej, wstaje na pedały, ale za chwilę muszę posadzić z powrotem tyłek na siodełku bo tylne koło traci przyczepność, kolejny singiel, przecinamy drogę asfaltową i po dużym łuku wchodzimy na lekki zjazd mamy już 45km/h, tniemy kolejny asfalt w poprzek i suniemy pętlą wokół jeziora, ale czuje się jak na przełaju, błoto , błoto, błoto, pomimo tego widzę że jadę i tak na mocnym przełożeniu, 36x11 czyli prędkość jest spora pomimo takich warunków. Ostry zakręt 180 stopni i zaczyna się 1km podjazd , widzę dwóch maruderów którzy startowali kolejno minutę i dwie przed nami, musieli mieć jakieś problemy, że są już tu i to razem. Wiem , że po tym podjeździe dopiero zaczyna się prawdziwy podjazd na wąskiej ścieżce z ogromną ilością błota, muszę zrobić wszystko aby tych zawodników wyprzedzić przed tym miejscem bo później będzie już za późno. Jamal rozumie moje intencję, przełożenie 36x10 w xx1 nie mam więcej, jedziemy co mamy, łykami jakby stał w miejscu pierwszego z nich, drugiego dochodzę na 2 metry przed newralgicznym punktem. Uff... podjazd jest tylko dla nas, rura! Mocno, twardo aby koło nie mieliło w błocie.Jamal odwrócił głowę już trzeci raz na tym krótkim podjeździe, spojrzał na mnie wymownie, jakby chciał dać mi do zrozumienia abym mu pomógł, moje tętno oscylowało koło 180 uderzeń na minutę, podjazd miał 14% nachylenia, ale był bardzo śliski, duże ilości błota i koleiny utrudniały jego szybkie pokonanie, w końcu zebrałem w sobie jeszcze trochę energii i wcisnąłem w pedały wszystko co miałem pod nogą, zrzuciłem 2 zębatki niżej i Kross B+ napędzany naszą wspólną siłą mięśni wyrwał do przodu. To był 3 kilometr trasy, przed nami jeszcze raz tyle, ale zaczynają się zjazdy, ostatnie 3 kilometry to mnóstwo zakrętów i kilka krótkich ale stromych podjazdów i zjazdów, czujne miejsca, wszędzie błoto. Wychodzimy w końcu z lasu na łąkę, ostatnie 100 metrów, w trupa, meta.

Po pierwszym etapie nokaut, 23 sekundy przewagi nad drugim w open i rekord trasy, dopiero za nim jest ciasno na sekundy, "Job done". Średnia prędkość tylko 27km/h, ale bez psa ledwo 22km/h. Znowu mój pies pokazał mi jak jestem cięki ;) Drugi etap jest nieco bardziej suchy jadę ostrożnie, wygrywam następne 13 sekund i nowy rekord trasy.

A moi zawodnicy ? :) pięknie, dzieciaki z naszej wsi Ełganowo stają na linii startu z wyjadaczami w tym sporcie, ale uzbrojone w moje psy mogą z nimi walczyć, choć pies sam nie pobiegnie, a rower sam nie pojedzie, a oni od 2 lat mocno tyrają na treningach i przy psach w kojcu.

Łukasz Hennig z Octem 3 open i 1 w juniorach, Dominika Surma z Nellą 4 open kobiet i 1 w juniorkach, Oskar Trzoska z Dodą 3 w juniorach, brat Olgierd z Ozzim 4 open i 3 w seniorach.

Ponadto Krystyna Jasiczak z Puszczykowa ze Spidi 3 w master women, a koleżanka Agnieszka Rychwalska z Warszawy z Hexem 3 w seniorkach i 3 w open kobiet. 7 Polaków wystartowało i przywiozło 7 medali, skuteczność 100 %

Dziękujemy sponsorom:

FIPREX i Vet-Agro, Kross, Rubena, Brubeck, Goggle, Red Mills

Lecznicy weterynaryjnej Benkowski & Hajdo

Dziękuję Michałowi Bogdziewiczowi i Bike Academy za rozpiski treningowe,

Robertowi Banachowi za dobre słowo i rady kolarskie,

4sport Lab i Michałowi Garnysowi za badania wydolnościowe i fizyczne przygotowanie.

Czesiowi Anolikowi za wspólne treningi na szosie i mtb.

Pawłowi i Mateuszowi Różańskiemu

No to zaczynamy sezon, jesteśmy gotowi na ME i MŚ !

P.S. Łukasz Hennig po drugim etapie " ... mogłem szybciej pojechać, ale strasznie mnie nogi bolały bo wczoraj skakałem na trampolinie, wiesz jak fajnie, za darmo ... :) ! "

Info i foto Igor Tracz

Bikejoring, czyli kamikaze

Wywiad z Markiem Długołęckim, Wicemistrzem Świata w Bikejoring dla BikeWorld.pl

Bikejoring to dyscyplina wciąż mało popularna w Polsce, choć nasi zawodnicy należą do najlepszych na świecie. Na przełomie października i listopada 2009 r. Marek Długołęcki, jeden z czołowych zawodników tej dyscypliny w Polsce, został Wicemistrzem Świata.

bikeWorld.pl: Bikejoring to dyscyplina jeszcze dość młoda i mało znana w naszym kraju. Czy mógłbyś przybliżyć nam nieco tajniki tego sportu?
Marek Długołęcki: Bikejoring to dyscyplina, w której jako jeden zespół ścigają się kolarz i pies. Kolarz jedzie na normalnym rowerze górskim, takim jak do XC, natomiast pies przywiązany jest do roweru liną amortyzowaną, która powoduje, że pies nie czuje szarpnięć, oraz uprzężą, która równomiernie rozkłada ciężar na ciele psa. Taki tandem ściga się na krótkich trasach w lesie, podobnych do tych z maratonów czy XC. Bikejoring nazywany jest też dyscypliną kamikaze, bo tu osiągamy największe prędkości z wszystkich sportów psich zaprzęgów.

bikeWorld.pl: Co jest główną siłą napędową takiego tandemu? Pies, kolarz, czy może współpracujecie po równo?
Marek Długołęcki: To zależy, choć pies ma ogromne znaczenie przy takiej współpracy i bez dobrego psa nie wygra się zawodów. Pies musi być dostosowany do możliwości kolarza. Jeśli ktoś jest słabszy kolarsko, musi mieć większego psa, choć z kolei taki pies ma ograniczenia - nie będzie taki szybki. A musi, bo prędkości osiągane na wyścigu są naprawdę duże. Trzeba więc znaleźć złoty środek, pomiędzy szybkością, a wytrzymałością. Są większe i szybsze psy, ale mało wytrzymałe. Z ciekawostek dodam, że Vo2max psa dochodzi do 240, więc to dowodzi, jak efektywnym zwierzęciem jest pies i drzemie w nim ogromny potencjał. Z psem trzeba się tez umieć porozumiewać, bardzo ważna jest komunikacja i wzajemne zaufanie.

bikeWorld.pl: Czyli kolarz musi też pracować - tak jakby jechał bez psa?
Marek Długołęcki: Tak, trzeba dawać z siebie wszystko. Największą sztuką jest doprowadzenie do wytrenowania psa i kolarza do równego, wysokiego poziomu. To jest najefektywniejsze rozwiązanie.

bikeWorld.pl: Wasz trening wymaga więc sporo czasu i poświęcenia, bo oprócz pracy typowo kolarskiej, musisz jeszcze pracować nad psem i zgraniem z nim.
Marek Długołęcki: Tak, w okresie przygotowawczym mamy dwa treningi dziennie – jeden mój, jeden psa.

bikeWorld.pl: Czyli Twój pies także poddawany jest specjalnemu treningowi?
Marek Długołęcki: Pies wymaga zupełnie innego treningu niż ja. Podstawowym treningiem jest tak zwany „freerunning”, czyli swobodny bieg psa. Ja wtedy albo idę, albo biegnę, albo jadę na rowerze. Jest też jeden, bardzo wyczerpujący dla psa rodzaj freerunningu, kiedy to pies biegnie freeruning przed samochodem i nadaje tempo biegu, a prędkości dochodzą do 50, 60 km/h. Te psy same chcą biegać tak szybko - uwielbiają szybkość dokładnie tak samo jak my kolarze!


bikeWorld.pl: A Twój trening - różni się dużo od treningu typowego kolarza?
Marek Długołęcki: W sezonie ścigam się w maratonach i wyścigach XC, więc to jest moje przygotowanie i moja baza. Ostatnio trenowałem też na torze kolarskim w Pruszkowie i konsultowałem się z trenerem kadry sprinterów, Grzegorzem Krejnerem. Kiedy zaczyna się okres startowy w bikejoringu, zaczynam bardziej intensywne treningi, ze względu na charakterystykę wyścigów, które liczą od 4 do 10km. To jest sprint i niesamowita intensywność, bo dużą sztuką i problemem jest dać z siebie naprawdę wszystko w ciągu 12 minut.

bikeWorld.pl: No właśnie, powiedz jak wygląda taki wyścig?
Marek Długołęcki: Bardzo różnie. Czasem trasy są proste i łatwe, a czasem są tak trudne, że trasy niektórych górskich maratonów mogłyby z pewnością biec tamtędy i nikt by nie mówił, że było łatwo. Przeważnie zawody składają się z dwóch wyścigów, rozgrywanych na tej samej trasie, dzień po dniu. Takie wyniki są bardziej miarodajne.

bikeWorld.pl: Wspomniałeś wcześniej, że bikejoring to bardzo szybki sport. Jakie prędkości osiąga kolarz, który ściga się razem z psem.
Marek Długołęcki: Nawet do 50 km/h.

bikeWorld.pl: A skąd się wziął u Ciebie pomysł, żeby startować w tej dyscyplinie?
Marek Długołęcki: Ja od zawsze się ścigałem, w różnych dyscyplinach kolarskich, więc jazda na rowerze jest dla mnie czymś naturalnym. Kiedyś spotkałem na uczelni kolegę, który zajmował się psimi zaprzęgami i opowiedział mi właśnie o bikejoringu. Pomysł ten mi się bardzo spodobał i w 2004 wystartowałem na pierwszych zawodach, z pożyczonym psem. To było dość ciekawe przeżycie, bo pies na trasie dwa razy się załatwiał, chciał wracać do właściciela, a jak już biegł, to z prędkością rekreacyjną. Pomyślałem jednak, że zupełnie inaczej wygląda to w wypadku, gdy jadę ze swoim psem, który mi w dodatku pomaga. I tak dwa lata temu kupiłem swojego pierwszego zaprzęgowego psa - Greystera - Zoję, z którą ścigam się do dziś.

bikeWorld.pl: Mimo dość krótkich tradycji bikejoringu w Polsce, możemy się pochwalić dobrymi wynikami na arenie międzynarodowej – świadczy o tym chociażby Twój srebrny medal MŚ, złoto Igora Tracza na ME. Jak prezentują się nasi zawodnicy w porównaniu z resztą świata?
Marek Długołęcki: Jesteśmy bardzo mocni. Oprócz krajów Skandynawskich, Francji, Czech i Szwajcarii, jesteśmy w ścisłej czołówce. W Polsce jest jedynie koło 10-15 zawodników, którzy ścigają się profesjonalnie, jednak ich poziom i wewnętrzna rywalizacja sprawiły, że w ostatnim czasie zrobiliśmy ogromne postępy i liczymy się na świecie. Podczas Mistrzostw Europy aż trzech Polaków uplasowało się w pierwszej czwórce zawodów.


bikeWorld.pl: Opowiedz o Mistrzostwach Świata i Twoim ogromnym sukcesie, czyli srebrnym medalu. Z jakim nastawieniem jechałeś do Kanady? Wierzyłeś, że uda się stanąć na podium?
Marek Długołęcki: Pierwszy raz Mistrzostwa Świata odbywały się poza Europą, dlatego przyjechaliśmy tam dużo wcześniej, żeby się zaaklimatyzować. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani, ale obciążenie było duże, bo byłem już srebrnym medalistą Mistrzostw Europy. Z drugiej strony, dzięki medalowi na ME wiedziałem, że stać nas na dobry wynik. Po pierwszym dniu byliśmy daleko, z minutową stratą, jednak w drugim dniu zawodów pojechaliśmy bezbłędnie i odrobiliśmy straty, co dało drugie miejsce. Wierzyłem i miałem ogromną nadzieję, że uda się wskoczyć na podium i uważam to za ogromny sukces.

bikeWorld.pl: Jak wygląda sprawa ze sponsorami? Biorąc pod uwagę, że bikejoring jest dyscypliną niszową, czy sponsorzy są skłonni dawać pieniądze na ten sport?
Marek Długołęcki: Ja nie zarabiam na życie ścigając się, jednak nie powiem, że się nie da. Na co dzień jestem zawodnikiem drużyny Eurosport Sport Team i w jej barwach ścigam się zarówno w maratonach jak i bikejoringu. Do tego dochodzą sponsorzy indywidualni, Uvex, Odlo i Powerbar. Nie mam więc powodów do narzekania. Myślę, jednak, że w Polsce są warunki do profesjonalnego uprawiania tego sportu, bo i sponsorzy są chętni do pomocy. Bikejoring to dyscyplina bardzo widowiskowa i w tym upatruje szansy na dalszy jej rozwój.

bikeworld.pl

Bikejoring w Anglii

Dostaliśmy film z treningu bikejoring-owego z przed kilku dni prosto z Anglii (UK).


Film nagrano podczas czwartkowego treningu na terenie Friston Forest, South Downs National Park, East Sussex w Wielkiej Brytanii (Anglia).


Stado Tracza

W śniegu i bez śniegu, na saniach lub rowerze, nieważne. Igor Tracz zdominował niemal każdą z dyscyplin psich zaprzęgów. O swoich psach, treningach, występach i bikejoringu opowiada dla „Live&Travel”. 

Foto: Agata Kaczyńska

Całe życie uprawiałem sport. A w domu rodzinnym zawsze były psy. Te dwie rzeczywistości musiały się stykać. Wspinałem się, nurkowałem, uprawiałem kolarstwo… Sport był cały czas. W 2000 roku zupełnie przypadkiem z moją dziewczyną kupiliśmy do mieszkania huskiego. Kiedy go przywieźliśmy zacząłem się interesować rasą, czytać na jej temat. Okazało się, że to pies zaprzęgowy, musi się wybiegać.



Mam 14 psów. Pierwsze dwa to były husky, mają teraz po 14 lat. Do tej pory biegają i to lubią. Zabieram je na każdy trening. Nieważne, że są trzy razy wolniejsze od reszty, że nie są tak wytrzymałe. Pomimo wieku dalej chcą pracować. Psy zarażają się bieganiem wirusowo. Mam teraz sześciomiesięcznego szczeniaka. Zabrałem go na pierwszy trening jak miał trzy miesiące. Patrzył, co robią dorosłe psy. Miesiąc temu puściłem go po raz pierwszy luzem, bo ujadał i skowyczał, chciał startować z dorosłymi, próbować je gonić.

Więcej przeczytasz na stronie - Anywhere.pl


Autor: Jakub Milszewski
Źródło: anywhere.pl

Bikejoring z Alaskan Malamute

Z pewnością psy Alaskan Malamut nie należą do najlepszych sprinterów. Ten pies jednak daje sobie nieźle radę. 


Podobno malamuty słabo biegają sprinty Malamut o imieniu Karmel, jest zaprzeczeniem tej teorii. Oto jego przejazd z zawodów w Łodzi z 15 września 2013 roku. Było ciepło co pewnie mu nie ułatwiło zadania. Wielkie psisko i wielkie serce do biegania.